Fiat 500 jest jak dobrze zaparzone espresso: na wskroś włoski, a do tego choć niewielki, to intensywny. To jedna z ikon motoryzacji, która mimo upływu lat się nie starzeje. Współczesny Fiat 500 pokazuje, że styl, praktyczność i emocje mogą razem dumnie kroczyć nie tylko po wybiegu miejskich ulic.
Fiat 500 to idealny przykład, jak zachować klasyczny design lat 50. XX wieku, nadając mu współczesną formę. Kto dziś pamięta, że Fiat 500 powrócił na rynek w 2007 r. jako owoc współpracy Forda i Fiata, by zastąpić modele Ka i Seicento?
Już w 2008 r. Fiat 500 zdobył laur dla „Najpiękniejszego auta na świecie” w kategorii aut miejskich. I nic dziwnego. Niewielkie nadwozie wygląda jakby wyszło spod ręki włoskiego rzeźbiarza. Zaokrąglona sylwetka, podkreślona nowoczesnymi i dyskretnymi reflektorami tylnymi, okrągłymi światłami z przodu, bez krzykliwych grilli, nadmiaru chromu i rzucających się w oczy przetłoczeń. Patrząc na Fiata 500, trudno nie zgodzić się, że małe jest piękne.
Projektując Fiata 500 włoscy projektanci udowodnili, że liczy się nie tylko pierwsze wrażenie, ale przede wszystkim wnętrze. Siedząc w środku Fiata 500 trudno oprzeć się wrażeniu, że i tam jest stylowo. Charakterystyczne dla modelu krągłe kształty reflektorów odnajdziemy też na desce rozdzielczej w kształtach nawiewów, przycisków i zegara za wieńcem dużej kierownicy. Wśród nawiązań do klasyki nie brakuje nowych technologii multimediów i łączności ze smartfonami. Bagażnik ma 185 litrów pojemności.
Fiat 500 sporo urósł w stosunku do swojego przodka sprzed ponad pół wieku. To jednak wciąż małe auto. Ma niewiele ponad 3,5 m długości, szerokość przekracza 1,6 m, a rozstaw osi wynosi 2,3 m. Promień skrętu to 5,4 m. To dlatego można go spotkać w niejednej ciasnej rzymskiej uliczce. Sprawdzi się wszędzie.
Fiat 500 dostarcza przyjemnych wrażeń w czasie jazdy. Nawet pozornie niewielka ilość mocy, generowana przez silnik, pozwala sprawnie ruszyć spod świateł i wyprzedzać. Nie dajcie się zmylić - Fiat 500 to samochód nie tylko do miasta, można nim się wybrać także na weekend. Nawet daleko poza miastem.